Nie mamy zamiaru tutaj negować każdej formy „inwestowania” pieniędzy, jednakże po lekturze pewnej znakomitej książki „Podatek od złudzeń” pozwolę sobie na kilka uwag, ku przestrodze.
„Nazywanie obligacji skarbowych inwestycja jest wysoce nietrafione. O ile odsetki z obligacji korporacyjnych pochodzą ze zwiększonej produkcji w firmie, o tyle nadwyżka na obligacjach skarbowych pochodzi z funduszu podatkowego, na który płaci każdy nabywca obligacji.
Jaka jest to wiec inwestycja kiedy płacimy sami sobie? emisja tychże obligacji ma charakter wręcz niemoralny. mamy tu do czynienia z kwitem równorzędnym prawnemu środkowi płatniczemu, czyli dodrukowi pieniądza. Zatem każda kolejna obligacja w obiegu to jednocześnie zwiększająca się inflacja i kradzież oszczędności obywateli. Państwo wydając więcej niż uzyskuje z podatków gwarantuje pożyczki wyimaginowanym dochodem.
Rząd propagując te instrumenty widzi w nich inwestycję w kolejne pokolenia zwiększając dług publiczny. Wezwanie do pracy na rzecz spłaty czyichś zobowiązań tworzy system niewolniczy. Kolejne pokolenia spłacają długi przodków, bezskutecznie. Zobowiązanie Państwa rośnie, obligacji pojawia się coraz więcej. To typowe dla rządów, które dążąc do konsekwentnego zwiększania swoich wpływów podnoszą podatki i nie interesują się strategią zmniejszania długu publicznego. Nieudolnie próbują zalatać dziurę dodrukiem kolejnych banknotów. wymieniamy złe pieniądze na jeszcze gorsze. Znane są przypadki z przeszłości, gdy inflacja została znaczeniowo sprowadzona do kategorii odmowy dalszego spłacania długu publicznego przez Państwo.
sytuacja z OFE była kuriozalna, bo za środki, bo za środki pobierane z naszych zarobków w dużej mierze kupowane były obligacje skarbowe. Oznacza to tyle, ze ustawowo zmuszono nas do przekazywania pieniędzy na konta prywatnych instytucji, które zostały zmuszone do kupowania obligacji, za które płaciły naszymi pieniędzmi, pobierając za to 10% opłat. To tak zwany pewny biznes, który kończy się w momencie kiedy trzeba zacząć wypłacać ludziom emerytury.
Bańka mydlana, jaką jest wiarygodność rządu, może szybko pęknąć, a wraz z nią znikną wszelkie nadzieje kontrahentów na zysk. Kiedy banki tracą równowagę miedzy pasywami a aktywami, klient traci swoje depozyty. Rząd na Cyprze zmusił swoich obywateli do wykupywania obligacji rządowych, dawał w zamian bezwartościowe akcje banków. w sumie straty depozytów w bankach szacowane były na 4 miliardy euro. Wśród najbardziej pokrzywdzonych i oszukanych są fundusze emerytalne oraz klienci indywidualni.
Obligacje bardzo szybko pogrążają inwestycje, z których wielu z nas korzysta. Wszelkie oszczędności przepadają bezpowrotnie, ponieważ Bankowy Fundusz Gwarancyjny nie dysponuje odpowiednim zabezpieczeniem. Państwo odwraca się od podatnika plecami a cała sprawę zamiata się pod dywan. Tak było w przypadku Grecji i Cypru, Polskę może spotkać to już wkrótce”