„Z pamiętnika sprzedawcy polisolokat”, cz. 2.

Zawsze ciekawiło mnie w jaki sposób sprzedawane są takie programy. Okazało się, że towarzystwa upodobały sobie model biznesowy oparty o „aktywne uświadamianie klienta”, do takiej inwestycji dodając w pakiecie możliwość współpracy (a na czym taka współpraca i ile za nią można było zarobić w kolejnym wpisie).

Organizowane co 3-4 tygodnie szkolenia z inwestowania, często w dużych kompleksach hotelowych, przed którymi stały wielkie czarne samochody, imprezy integracyjne. Temat przewodni, powtarzany przez każdego szkoleniowca/dyrektora: SPRZEDAWAĆ, ZARABIAĆ, ZAPRASZAĆ, SPRZEDAWAĆ.

Firmy szkoleniowe poszły na sposób, że do klienta trzeba wyjść bo sam pójdzie, ale bo banku i w ten sposób nabędzie taki produkt z pominięciem jej jako pośrednika. Pracownicy takiej firmy, nazwijmy ją X najwięcej czasu poświęcały nie na nauczenie czy wyjaśnienie zawiłością działania takiej inwestycji ale na nauczeniu współpracowników w jaki sposób zapraszać na szkolenia.

Taki wyjazd 2 dniowy kosztował niewiele bo 400-500zł (nocleg w hotelu, basen, wyżywienie, szkolenie, oraz najważniejsze co zdaniem moich rozmówców było to, że nauczy się inwestować i będzie mógł podjąć pracę jako agent.

Wizja zarabianych pieniędzy, wolności finansowej, luksusowych samochodów, milionów na koncie przyciągała do tej branży ludzi dosłownie z łapanki. Możliwość zarabiania na sprzedażny takich produktów co ciekawe pojawiała się dopiero wtedy kiedy delikwent sam nabył dla siebie taki produkt!

Nie było tłumaczenia, że nie ma pieniędzy, jest bezrobotny, jest studentem czy emerytem. Dwudniowe wbijanie do głowy scenariuszy o zarabianych przez innych milionów tkwiła w głowach tych ludzi tak głęboko, że decydowali się zapożyczać by tylko spełnić marzenia, sen o bogactwie.

Zdaniem człowieka z którym rozmawiałem, taka kolejność rzeczy była wręcz wymagana przez „dyrektorów”.  Musisz zapraszać ludzi, rodzinę, kolegów, obcych, nieważne. Im więcej zaprosisz osób tym więcej zarobisz na sprzedaży. Takie osoby zostaną potem twoim współpracownikiem w hierarchii i będziesz zarabiał nieustannie z ich pracy, a potem z pracy ich pracowników, itd.

Nie wydaje mi się zatem, że takie szkolenia organizowane były jako dedykowane szkolenia polegające na wyjaśnieniu plusów i minusów takich inwestycji a bardziej na wrzucaniu przypadkowych ludzi, którzy tylko dysponowali pieniędzmi na wyjazd do wielkiego leja w nadziei na wyłowienie tych, którzy kupią polisolokatę i będą ją sprzedawać dalej.

Administracja