Z cyklu „Pamiętnika sprzedawcy polisolokat” udało nam się dotrzeć do czegoś co dla wielu osób okazało się kluczowe w sprzedaży tych programów „oszczędnościowych” zwanych polisolokatami.
Mianowicie prowizja i tabela prowizji za sprzedaż. Załóżmy, ze nie chcemy mieć większych problemów dlatego nie podamy ani nazwy firmy pośredniczącej ani głównego Towarzystwa – sponsora.
Założeniem było sprzedać na jak największa składkę roczną. Tutaj każde 100 zł ze składki klienta warte było 1 punkt.
Każdy punkt, wraz z ilością sprzedaży, ilością osób w piramidzie spod sobą wart było coraz więcej, a progi te nazwane zostały np: asystentem Kierownika, Kierownika, Dyrektora, itp.
Zatem oprzemy się na składce 6000 zł/rok (500 zł miesięcznie).
taka składka od kowalskiego dawała 60 punktów. Na najniższym poziomie 60×20=1200 zł. Najniższa krajowa z godzinę? wielu się skusiło.
Kiedy Dyrektor podpisał taką umowę, z pieniędzy Klienta dostawał ponad 70%!, dyrektor Generalny 94%!!
Ale była również tzw. dyferencja, czyli różnica miedzy stawkami na poszczególnych pozycjach, wiec 6000 zł klienta było „rozdysponowane” na wszystkich kierowników, dyrektorów, prezesów.
Tak oto firmy wynagradzały swoich agentów i nie ma mowy by w takim układzie oddawały pieniądze klientowi w ramach opłaty likwidacyjnej, kiedy ten rezygnował z polisolokaty.
Oczywiście chytry traci podwójnie i pieniądze Klientowi jednak trzeba było oddać.