Wpis może przydługi, ale temat jakże ciekawy. Zapraszamy do przeczytania.
Wiele osób pyta dlaczego kancelarie, które są najtańsze w kraju, tym samym rekomendowane przez nas pobierają opłaty wstępne na przeprowadzenie sprawy, sporządzenie pozwu i ogólnie na całą procedurę polisolokat.
W czym przejawia się ich „taniość” skoro pobierają np. 250zł przed sprawą a inne 0zł? Otóż w tym, że jako procent od sukcesu pobierają 10% a nie 30%. Tym można by było zamknąć temat, ale jest on na tyle ciekawy…
Nam nasuwa się kolejna odpowiedź, ponieważ jesteśmy w tym temacie bezkonkurencyjni, taki jest standard pracy najlepszych kancelarii podczas gdy kolejne młodziutkie kancelarie chwytają się kolejnych magnesów w postaci „0zł”.
I choć te opłaty za pozew są wręcz symboliczne, w okolicach 200-400zł za sprawę, część z oszukanych zapewne wybiera 0zł nie zagłębiając się w różnice jakie może to za sobą nieść.
Tym wpisem postaramy się pokazać dlaczego 0zł jest droższe niż np. 250zł. I jaki to może mieć wpływ na przeprowadzenie postępowania sądowego Klienta. A temat znamy od 3 lat.
Faktycznie można się zastanawiać dlaczego tak jest skoro można w internecie znaleźć kancelarie z ofertą 0zł opłaty wstępnej, o tym, że kancelaria „wykłada” wszelkie koszta (5% opłat sądowych), które należy uiścić wnosząc pozew.
Ale należy sobie odpowiedzieć na pytanie dlaczego tak jest i dlaczego kancelaria na tym nie zarabia. Kancelaria na tym nie zarabia bo to podstawowa część pracy obejmująca:
- wywiad z klientem,
- zebrania dokumentacji od Klienta, brakujących od Towarzystwa,
- sporządzenie wezwania do polubownego wypłacenia pieniędzy przez TU (nie każda kancelaria to stosuje bo to koszt)
- wysłanie pisma do Rzecznika Finansowego o wydanie istotnego poglądu w sprawie ( kolejny koszt)
- sporządzenie pozwu (indywidualnego a nie kalki od Kowalskiego)
- poprowadzenie sprawy, pełnomocnictwo
I albo chcemy za to zapłacić 200-300zł i mieć pewność, że procedury zostaną zachowane (zapłaciliśmy za to) albo wybieramy 0zł i narażamy się na pracę aplikanta za 0zł często sprowadzającą się do zasady szablonu „kopiuj – wklej”.
Pisząc jeden pozew taka kancelaria posiada szablon i może zmienić wyłącznie dane kolejnego Klienta ponieważ nie wymaga to pracy, czy dokładnej analizy sytuacji Klienta. Na zasadzie kopiuj wklej idzie kolejny taki sam szablon do sądu bez wezwań i tego co może mieć istotny wpływ na sprawę a wymaga drobnych nakładów pieniężnych.
Przez prawie 3 lata spotkaliśmy się z wieloma „zachętami” dla oszukanych klientów towarzystw ubezpieczeniowych jeśli chodzi o polisy inwestycyjne i opłaty likwidacyjne.
Jedna z nich jest 0zł.
Ale ponieważ w przyrodzie nic nie ginie, często te kancelarie mają bardzo wysokie success fee (procent od wygranej) przeważnie miedzy 20% a nawet 50%, bo skoro Klient widzi 0zł to nie będzie „się awanturował”.
Większość kancelarii nie stosuje wezwania do polubownego rozwiązania sporu ani pisma do Rzecznika Finansowego (50zł) o wydanie istotnego poglądu w sprawie, co jest bardzo korzystne w późniejszym przebiegu sprawy.
Korespondencja z ubezpieczycielem, pisma, przygotowanie dokumentów to koszt, a ten koszt bierze na siebie zazwyczaj ta kancelaria, która dysponuje na to środkami.
Zdarza się, że kancelaria prawna zachęca również tym, ze Klient nie ponosi kosztów wpisów sądowych (w pozwie indywidualnym to 5% kwoty sporu).
Jeśli chodzi o opłaty likwidacyjne to sens mają tylko pozwy indywidualne, ale można je składać na dwa sposoby by uniknąć tych kosztów przez kancelarie:
- tryb „zwykły” – 5%, gdzie Klient partycypuje w kosztach, a koszta te są Klientowi po sprawie zwracane,
- EPU – elektroniczne postępowanie upominawcze, które prawników kosztuje nie 5% a 1,25%.
Elektroniczne postępowanie upominawcze charakteryzuje się znacznie niższymi opłatami od pozwu, niż w postępowaniu przed sądem powszechnym. Koszty sądowe w elektronicznym postępowaniu upominawczym oscylują w granicach ok. 1,25% kwoty roszczenia, co zdecydowanie przemawia za tym by klientowi, który nie „zakłada” tej kwoty na swoją sprawę – pokryć ten koszt z własnych pieniędzy. Wydłuży to znacząco sprawę, ale klient jest!
I nie było by w tym nic złego gdyby nie fakt, że takie postępowanie wydłuża całą sprawę do ponad 2 lat, czego klientowi się nie mówi, a bywa, że i taki pozew może nie zostać w takim trybie przyjęty.
Tłumaczy to fenomen, że jedna sprawa kończy się w 8 miesięcy, a inna trwa 2 lata. Kancelarii bardziej zależy na tym by pozyskać klienta promocją 0zł, opłacić mu 1,25% a nie ryzykować tym, żeby „kazać” mu opłacać 5% wpisu sądowego, niż rozwiązać problem w niecały rok.
Na szczęście w społeczeństwie jest coraz większa świadomość (przez ostatni miesiąc z naszych rad skorzystało ok 320 oszukanych). Bo nie chodzi w ogólnym rozrachunku o 0zł na start ale o jak najmniejszy procent na końcu. Przecież kancelaria nie wykładała by tych pieniędzy, gdyby te sprawy związane z opłatami likwidacyjnymi były nie do wygrania.
Zatem warto, jak w życiu, nie dać się zwieść ofertom 0zł, bez kosztów itp, bo albo uczciwie walczymy o swoje pieniądze z pomocą profesjonalistów, którzy biorą za swoją pracę pieniądze, ale idziemy w sztampowe, tanie oferty a kosztami nazbyt wygórowanymi płacimy po wyroku.