Pamiętam jak nie dalej rok temu, prowadząc swoje prywatne śledztwo w jednym z oddziałów wrocławskich Open Finance na temat polisolokat TU Europa, pierwszy raz usłyszałem o obligacjach GetBack.
Sprzedawca juz nie zachwalał polisolokaty kiedy pytałem o produkty, ale szybko przeskoczył na „najpewniejszą opcję w tej chwili” czyli inwestycja w długi polaków.
Nie bardzo wiedziałem o co chodzi, był to początek akcji sprzedaży więc Pan w OF wyjaśniał i wyjaśniał…i powiem szczerze, że brzmiało to z jednej strony tak znakomicie jak poprzednio a zarazem nierealnie (6-7% w skali roku bez ryzyka), że postanowiłem go posłuchać dalej.
Mówił i opowiadał…a finał znamy dziś doskonale.
Czy padło słowo „bezpieczne jak lokata” nie dam sobie reki uciąć, ale obiecywane było. A to co się stało z polisami inwestycyjnymi miało już nigdy nie nastąpić.
Jak działała firma? Ano skupywała wierzytelności/długi (np. od banków i firm telekomunikacyjnych i pożyczkowych) za procent ich wartości, aby z kolei przy pomocy armii telefonistek spróbować je odzyskać za więcej niż za nie zapłaciła.
Przypominało to p[piramidę ponieważ kolejne długi firma kupowała za uzyskane w drodze egzekucji pieniądze, i tak dalej i tak dalej, na skalę niemal niewyobrażalną.
Aby rozwijać się (czyt. kupować więcej i więcej długów, firma potrzebowała pieniędzy). W komunikacie Komisji Nadzoru Finansowego czytamy:
na dzień 31 marca 2018 r. Spółka wyemitowała obligacje o łącznej wartości nominalnej 2.587.000.000 zł, których posiadaczami było 9.242 podmiotów, w tym 9.064 osoby fizyczne i 178 instytucji finansowych
Dwa i pół miliarda złotych – to środki, które trudno będzie odzyskać od firmy, ale łatwiej od pośredników i tu prawnicy upatrują szansy.